Zanim mój mąż zniknie. Selja Ahava
Powieść Zanim mój mąż zniknie została przetłumaczona w ramach projektu „Tandemy translatorskie” dofinansowanego ze środków programu „Kreatywna Europa. Wsparcie obiegu literatury europejskiej”.
Opisuje emocjonalne zagubienie, gdy mąż po dziesięciu latach małżeństwa nagle pewnego ranka ogłasza: „W rzeczywistości zawsze chciałem być kobietą”. Empatyczna relacja o zakłopotaniu, zamieszaniu i trudnościach w zrozumieniu korekty płci i zmiany rzeczywistości, przeszłości i przyszłości. Równolegle do tej pierwszoosobowej narracji przebiega historia Kolumba – odkrywania nowych lądów.
Przy przekładzie Zanim mój mąż zniknie współpracowały ze sobą Justyna Polanowska (mentorka) i Aleksandra Wróblewska (mentee). Więcej informacji o tłumaczkach można znaleźć w biogramach i filmikach z ich udziałem.
Justyna Polanowska, mentorka i tłumaczka w projekcie, opracowała dodatkowe materiały o stosowanych w powieści zabiegach narracyjnych i edytorskich, oraz o wątkach autobiograficznych i szerzej o temacie autofikcji w literaturze. W jednym z artykułów została opisana także kwestia języka jako narzędzia władzy, ale i kodu służącego do nazywania i oswajania nieznanego w kontekście procesu korekty płci i odkrywania nowych lądów przez Krzysztofa Kolumba.
Biogramy tłumaczy
<Justyna Polanowska – absolwentka fennistyki na Uniwersytecie Warszawskim ze specjalnością literaturoznawczą, tłumaczka literatury fińskiej. Autorka przekładów powieści i opowiadań, m.in. Selji Ahavy, Akiego Ollikainena, Daniela Katza i Marka Hautali. Mentorka w projekcie „Tandemy translatorskie”.
Aleksandra Wróblewska – absolwentka filologii ugrofińskiej na Uniwersytecie Warszawskim i pasjonatka gramatyki fińskiej. Laureatka konkursu i mentee w projekcie "Tandemy translatorskie". Tłumaczeniem Zanim mój mąż zniknie debiutuje w roli tłumacza. Na co dzień mieszka w południowo-zachodniej Finlandii i pracuje jako lektorka języka fińskiego. Uwielbia dalekie i bliskie podróże, saunę i fińską naturę.
Konstrukcja, zabiegi narracyjne i metaforyczny wymiar powieści
Wydana w Finlandii jesienią 2017 roku powieść Selji Ahavy Ennen kuin mieheni katoaa (Zanim mój mąż zniknie) zawiera w sobie dwie z początku całkowicie odrębne płaszczyzny narracyjne. W jednej z nich opowieść przedstawiona jest z perspektywy bezimiennej pierwszoosobowej narratorki, w drugiej zaś protagonistą jest Krzysztof Kolumb, a rozgrywające się na obu płaszczyznach wydarzenia dzielą nie tylko stulecia, tysiące kilometrów, lecz także język, jakim zostały przedstawione.
Łączy je natomiast zachodzący na poziomie fabuły proces, w którym coś, co z początku uchodziło za znajome, okazuje się czymś zgoła innym. Opisane w dziennikach Marca Polo Indie zmieniają się w nowy, nieznany Europejczykom kontynent, zaś mąż, z którym narratorka dzieliła życie przez blisko dekadę, odsłania nową, nieznaną, a zarazem skrywaną przez lata tożsamość. Dawna, nie podawana dotąd w wątpliwość prawda zaczyna jawić się jako oparte na chwiejnych fundamentach przeświadczenie, zaś nowo objawione fakty zmieniają cały świat i dotąd niekwestionowaną rzeczywistość. W powieści niczym refren pobrzmiewają powtarzane przez Kolumba słowa: „Miałem rację, Indie były tam, odnalazłem je” i wypowiadana przez narratorkę kwestia: „Miałam męża”, a im częściej się pojawiają, tym bardziej wskazują na swoją fałszywą naturę.:
Opowieść, w której Kolumb odnajduje drogę morską do Indii, ignorując przy tym wszelkie przesłanki mogące przemawiać za tym, że jest w błędzie, ukazana jest niczym pejzaż – próbuje zamknąć w swych ramach ciągnące się bez końca ocean, nowe lądy, języki i kultury. Tocząca się zaś równolegle historia narratorki i jej męża przypomina raczej zbliżenie lub kameralny portret rodzinny – jest zamkniętym w czterech ścianach osobistym dramatem dwojga kochających się ludzi.
Obie linie narracyjne, w miarę rozwoju opowieści zawierające coraz więcej subtelnych, wspólnych odniesień, na sam koniec gwałtownie schodzą się ze sobą. Za sprawą konstrukcji narracyjnej przypominającej kształtem lejek zaciera się granica między Kolumbem i narratorką, a czytelnikowi coraz trudniej jest oddzielić te głosy od siebie. Dwa wyodrębnione czasowo, geograficznie i językowo światy stapiają się ze sobą, by spotęgować narastający zarówno w bohaterach, jak i odbiorcach powieści stan zagubienia. Graficzny układ książki także nie jest przypadkowy – brak numerów stron i przypisów, celowe pominięcie numeracji rozdziałów i puste przestrzenie mają utrudnić czytelnikom i czytelniczkom nawigowanie po kartach powieści.
Historia Krzysztofa Kolumba zestawiona równolegle z doświadczeniem narratorki zajęła centralne miejsce w powieści głównie za sprawą swej paradoksalności – Kolumb z jednej strony zdołał dokonać jednego z najdonioślejszych przełomów w historii nawigacji i podróży morskich, z drugiej zaś aż po kres swoich dni tkwił w błędnym przekonaniu, że odkrył drogę morską do Indii. Jego historia, której w dalszym ciągu towarzyszy wiele niedopowiedzeń i spekulacji, posłużyła jako metafora do ukazania wzajemnego przenikania się wiedzy i niewiedzy, prawd – często ze sobą sprzecznych – które mimo to koegzystują i nakładają się na siebie, tworząc nową, nieprzewidywalną rzeczywistość.
Autofikcja i wątki biograficzne
Selja Ahava w swoim eseju opublikowanym niedawno w zbiorze Rakennenautintoja (2023, Kosmos), wydanym wspólnie z fińską pisarką Emmą Puikkonen, zauważa, że powieść Zanim mój mąż zniknie można odczytywać jako dzieło plasujące się gdzieś w spektrum między autofikcją a fikcją. Choć elementem autobiograficznym jest sam wątek tranzycji męża głównej bohaterki – przez niektórych czytelników błędnie utożsamianej z samą autorką – to głównym składnikiem historii jest wielopoziomowa fikcja, często wykraczająca poza ramy konwencji realistycznej.
Powieść i postać pierwszoosobowej narratorki często krytykowana była przez fińskich czytelników z powodu braku towarzyszącej jej autorefleksji. Bohaterka w swej narracji skupiona była wyłącznie na swoim osobistym doświadczeniu, którego nie starała się w żaden sposób kwestionować, nie próbowała także dopuścić do głosu swojego małżonka ani osadzić własnych przeżyć w szerszym kulturowym kontekście. Formułowane przez fińskich czytelników i czytelniczki zarzuty wynikały jednak w dużej mierze z przeoczenia lub zbyt powierzchownego odczytania toczącej się równolegle historii Krzysztofa Kolumba, który kurczowo trzyma się błędnego przekonania i kształtuje je podług swoich osobistych pobudek, zgodnie z zawartą na kartach powieści maksymą: „Każda opowieść ma swoją wersję. Każda wersja ma swój cel”. Fakt, że Zanim mój mąż zniknie dotyka tematu transpłciowości i wykorzystuje osobiste przeżycia autorki, zdominował debatę wokół powieści, odciągając niemal całkowicie uwagę czytelników od samej konstrukcji dzieła i świadomie obranych strategii narracyjnych.
W czasie premiery tej książki Ahavy autofikcja jako gatunek literacki stopniowo zyskiwała na popularności, choć w literaturze fińskiej zaczęła pojawiać się częściej już w latach dziewięćdziesiątych. Warto zauważyć, że w autofikcyjnych powieściach narracja zazwyczaj zdominowana jest przez pierwszoosobowy monolog, zaś w Zanim mój mąż zniknie odnajdujemy znacznie więcej zabiegów, które uwydatniają fikcyjny charakter historii. Są nimi choćby fragmenty, w których w narrację wplecione są zdarzenia i wątki całkiem nierealistyczne – zamienione w plac bitewny podwórko, pozostawione w sklepowej przebieralni ramię czy brwi męża, które sypią się jak suche igły ze świątecznej choinki. Te nierealistyczne lub wręcz surrealistyczne elementy opowieści mają za zadanie przeciągnąć ją na stronę fikcji. Podobnie rzecz ma się z wyróżnioną podtytułami częścią poświęconą Lili Laali. Jest to swoista opowieść w opowieści, w której narratorka usiłuje wyobrazić sobie, jak mogłoby wyglądać dzieciństwo jej męża jako Lili. Stara się odmalować wyobraźnią chwile, w których transpłciowa tożsamość męża mogła dochodzić do głosu lub maskować się w nie zawsze przyjaznym otoczeniu. Za fikcyjnym charakterem wątku dzieciństwa Lili Laali przemawia choćby rozpoczynająca go, zaczerpnięta z baśni fraza: „Pewnego razu była sobie Lili”. Jest to także jedyna część powieści, w której narratorka snuje przypuszczenia – być może uprawnione, być może nie – co do możliwych doświadczeń i przeżyć swojego męża. Jest to pewne przekroczenie, wyjście poza ustaloną granicę, które celowo zostało ujęte w fikcyjne ramy i podkreślone baśniową stylistyką. Jak w swoim eseju podkreśla Ahava, rozgraniczenie to było dla niej bardzo istotne, bowiem zarówno autorka, jak i narratorka mają prawo do jedynie własnych, osobistych wspomnień i doświadczeń
Język, nazwy i władza
Język w powieści odgrywa kluczową rolę nie tylko jako artystyczny środek wyrazu, lecz także jako sposób kreowania nowej rzeczywistości i ustanawiania zasad. Jaskrawym przykładem użycia języka jako narzędzia władzy jest postać Krzysztofa Kolumba, który obejmuje napotkane przez siebie lądy we władanie, nadając im nowe nazwy, fałszuje mapy i kreśli swoje, decydując przy tym, komu je przedstawi, by po chwili móc je odebrać. Jego słowa obdarzone są mocą stwórczą – za ich pomocą kreuje nową rzeczywistość i objaśnia ją. Jego historia pełna jest przykładów fałszowania faktów, przekraczania i ustanawiania granic, przemocy, z którą tworzenie nowej opowieści jest nierozerwalnie związane.
Zestawienie historii Kolumba z pierwszoosobową opowieścią narratorki ma na celu podkreślenie, że żaden narrator nie jest niewinny, a zapośredniczony przez niego obraz rzeczywistości jest zawsze fragmentaryczny i subiektywny. Zjawisko to jeszcze bardziej unaocznia opowieść syna Kolumba, Fernanda, który z kolei nie czuł oporów przed wypaczeniem biografii ojca dla własnych, materialnych korzyści. Selja Ahava, co podkreśla w swoim eseju, zdecydowała się na umieszczenie wątku Fernanda na kartach powieści również dlatego, że rozbawił ją związany z nim paradoks – choć gotów był sfałszować historię własnego ojca, posiadał także imponującą prywatną bibliotekę i udostępniał swój księgozbiór czytelnikom, lecz czynił to jedynie według ściśle określonych zasad. Odwiedzający bibliotekę goście mogli czytać książki tylko przez zasłonę, w której wycięte były otwory na oczy i dłonie. Ta oddzielająca czytelnika od księgi kurtyna w powieści posłużyła za metaforę wyzwania, jakim jest z jednej strony opowiadanie, a z drugiej odczytywanie historii. Ten, kto opowiada, uchyla jedynie rąbka tajemnicy, a ten, kto czyta, musi ją zinterpretować i na jej podstawie stworzyć w wyobraźni nową rzeczywistość.
Tekst powieści rozdzielony jest stronami, na których znajdują się śródtytuły tworzące dwie listy. Jedna lista zawiera hiszpańskojęzyczne nazwy miejscowe, które Kolumb nadaje nowo odkrytym wyspom, przylądkom i zatokom. Druga lista z kolei przedstawia szczegóły związane ze znikającym mężem narratorki. Im bliżej końca powieści, tym listy stają się krótsze, słowa zanikają, a ostatnia opatrzona śródtytułem strona jest jedynie wykropkowanym śladem po zaginionych frazach – tym, co już przepadło. Obie listy ilustrują związaną z procesem nazywania władzę, zawłaszczanie, przejmowanie kontroli, a jednocześnie podkreślają efemeryczność tych procesów. Kolumb przytacza trzydzieści jeden nadanych przez siebie nazw, które nie ostały się na mapach i wyszły z użycia po jego śmierci. Na kolejnych stronach w narracji prowadzonej przez główną bohaterkę pojawia się lista związanych z jej mężem detali, które powoli znikają, wspomnienia, których były przedmiotem, blakną, a w ich miejsce pojawia się niepewność co do natury minionych zdarzeń – czy rzeczywiście miały miejsce, czy może były tylko figlami płatanymi przez zawodną pamięć.
Narratorka powieści używa niekiedy języka jako narzędzia władzy, zwracając się do identyfikującego się jako kobieta męża jego dawnym imieniem lub męskim zaimkiem. Zastosowanie formy męskiej bywa skutkiem przyzwyczajenia i zagubienia w nowej rzeczywistości, lecz czasem stanowi także wyraz sprzeciwu i jest swoistą próbą odzyskania kontroli – przywrócenia dawnego porządku. Warto zauważyć jednak, że w języku fińskim zjawisko gramatyczne, jakim jest rodzaj rzeczowników – często silnie związany z płcią – nie występuje, a trzecią osobę liczby pojedynczej określa jeden zaimek – hän. Dla tłumacza jest to z pewnością wyzwanie, dlatego użycie polskich zaimków „ona” i „on” zostało skonsultowane z autorką, by jak najlepiej oddać intencje narratorki i nie zaburzyć wydźwięku powieści.
Filmiki z tłumaczami