Max, Mischa i ofensywa Tet. Johan Harstad

Twórczość Johana Harstada
Międzynarodowy boom literatury norweskiej trwa już drugą dekadę. Wiązany jest przede wszystkim z dwoma nazwiskami: Karla Ovego Knausgårda oraz Jona Fossego. Reprezentują oni dwa różne kierunki estetyki powieściowej. Pierwszy jest najważniejszym chyba autorem kojarzonym z autofikcją, z prozą relacjonującą w dużej mierze autentyczne wydarzenia, w której bohaterowie występują pod prawdziwymi imionami; drugi podkreśla fikcyjność i intertekstualność literatury, posługuje się pastiszem biblijnym i tworzy mitologiczne światy bardzo odległe od naszego codziennego doświadczenia.
Globalna obecność pisarzy norweskich jest tym bardziej zaskakująca, że kraj ten zamieszkuje jedynie 5,5 miliona ludzi, mówiących w dodatku w dwóch wariantach językowych zwanych bokmål i nynorsk.
Johan Harstad jest kolejnym autorem norweskim, który w ostatnich latach zaistniał na globalnym rynku wydawniczym. Urodzony w 1979 roku, mieszkający dziś w Oslo pisarz zadebiutował dwoma dobrze przyjętymi przez krytykę zbiorami opowiadań, czytelniczy sukces przyniosła mu jednak dopiero pierwsza powieść: Buzz Aldrin, hvor ble det av deg i alt mylderet? (2005, polski przekład Karoliny Drozdowskiej: Gdzie się podziałeś, Buzzie Aldrinie?). Jej popularność była tak ogromna, że wkrótce dokonano adaptacji telewizyjnej w formie miniserii.
Mattias, narrator powieści, urodził się tego samego dnia, co Buzz Aldrin, astronauta, który jako drugi człowiek w historii chodził po Księżycu. Życie Mattiasa układa się w podobny sposób, rezygnuje on z bycia „tym pierwszym”. Obdarzony wyjątkowym głosem i talentem muzycznym wybiera skromną egzystencję ogrodnika. Gdy znajomy proponuje mu, by dołączył do jego grupy muzycznej i pojechał z nimi na Wyspy Owcze, Mattias się zgadza, ale zatrudnia się jako technik dźwięku, a nie muzyk.
Powieściowa biografia Mattiasa to kontrpropozycja wobec kultury narcyzmu i sukcesu promowanej przez telewizyjne show na żywo, w których zwyciężają najpiękniejsi, najbardziej rzutcy i najlepiej lansujący własną osobę. Bohater powieści Harstada szuka anonimowości, marginesu i peryferii; te ostatnie reprezentowane są przez odległe i izolowane Wyspy Owcze. Już u klasyka literatury norweskiej, Knuta Hamsuna, spotykamy podobne postaci dziwaków, odludków i społecznych outsiderów; tradycję tę kontynuowali potem m.in. Tarjei Vesaas czy Erlend Loe.
Kolejna powieść Harstada zatytułowana Hässelby (tytuł to nazwa dzielnicy Sztokholmu) ukazała się w 2007 roku i osnuta jest wokół losów bohatera popularnych również w Polsce książek dla dzieci Gunilli Bergström o Albercie Albertsonie.
Książka nawiązuje do nurtu literatury opartego na dopisywaniu dalszych losów znanych bohaterów literackich lub pisania na nowo kanonicznych opowieści z punktu widzenia pobocznych postaci (w ostatnich latach powstało na przykład kilka podobnych przepisywań klasyka szwedzkiej literatury Hjalmara Söderberga). Jak w innych książkach Harstada, ważne są tu nawiązania do kina: bohater stopniowo odkrywa, że ktoś śledził go przez ostatnich 20 lat, a powieść zaczyna obfitować w zagadkowe wydarzenia i zamienia się w pastisz filmów Davida Lyncha.
Kryminalny pastisz Ferskenen (2018) to zaawansowany eksperyment literacki w stylu Nabokova. Oto niemiecki literaturoznawca wymyśla sobie norweskiego autora mikrokryminałów i komentuje jego – nieistniejące rzecz jasna – dzieła w obfitującym w przypisy tekście.
Ostatnia jak dotąd powieść norweskiego autora ukazała się w roku 2024. Osobliwy tytuł, Under brosteinen, stranden! (Pod kostką bruku – plaża!), zapożyczony został z jednego z haseł rewolty studenckiej w Paryżu w 1968 roku. Również tutaj mamy do czynienia z dziełem ponadtysiącstronicowym. Powieść rozpoczyna się od konferencji naukowej, odbywającej się w hotelu Hilton w Warszawie, pod hasłem LET’S TALK TRASH, poświęconej odpadom atomowym z elektrowni jądrowych. W czasie przerwy w obradach Ingmara, norweskiego eksperta od utylizacji śmieci radioaktywnych, zagaduje nieznany mu Amerykanin. Okazuje się, że zna on mnóstwo szczegółów z jego życia; wkrótce potem dzwoni do niego niewidziany od dwóch dekad kolega. Te dziwne zbiegi okoliczności wywołują u protagonisty serię wspomnień o paczce nastolatków, której był członkiem. Fachowe wiadomości z zakresu energetyki jądrowej, nadziei i zagrożeń z nią związanych, i szczegółowo przytaczane fakty naukowe łączą się tu z pełną napięcia akcją. Centralną rolę odgrywa w niej przypominający kostkę bruku, czarny radioaktywny kamień, po którego dotknięciu ukazywać ma się nam w kilkuminutowej retrospekcji całe nasze życie.
Harstad mówi o sobie jako o pisarzu kompulsywnym, który zaczął zajmować się literaturą, gdy miał lat czternaście i od tego czasu praktycznie nigdy nie przestawał pisać. Uprawia wiele gatunków literackich, wydał powieść fantastycznonaukową i utrzymaną w konwencji non-fiction książkę Motorpsycho: Blissard, pełną anegdot, dygresji i ciekawostek biografię norweskiej alternatywnej grupy psychodelicznej Motorpsycho, której najważniejszy album zatytułowany był właśnie „Blissard”. Duży rozgłos przyniosły mu także dramaty; w roku 2008 otrzymał status artysty-rezydenta w Norweskim Teatrze Narodowym w Oslo, jest też laureatem prestiżowej nagrody Henrika Ibsena.
Max, Mischa i ofensywa Tet (Max, Mischa & Tetoffensiven) ukazała się w Norwegii w 2015 i przyniosła autorowi największy dotąd sukces na rynku międzynarodowym.
Rzecz rozgrywa się w latach 80., dekadzie niezwykłej prosperity gospodarczej całej Skandynawii, w szczególności zaś w bogatej w ropę naftową Norwegii. Wchodzący w wiek nastoletni Max Hansen wraz z innymi chłopcami z przedmieść Stavanger potajemnie ogląda Czas apokalipsy Coppoli i bawi się w „wojnę wietnamską”. Potem w życiu protagonisty następuje nagła zmiana: jego rodzina opuszcza Skandynawię i wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych.
Max traci kontakt z Norwegią, jej językiem i kulturą, a jednocześnie poznaje szereg – najczęściej starszych od niego i wprowadzających go w świat amerykański – osób. Wśród nich jest Mischa, malarka urodą przypominającą znaną z Lśnienia Stanleya Kubricka Shelley Duvall (Harstad zaprojektował też okładkę z wykorzystaniem zdjęcia amerykańskiej aktorki).
Długa na blisko 1200 stron, pisana przez siedem lat powieść to nie tylko narracja o losach norweskiego emigranta, ale również o transformacjach, jakie zaszły w świecie w ostatnich dekadach: od problemów klimatycznych, przez kulturowy szok związany z zamachami 11 września, gentryfikację wielkich miast i rozkwit spekulacyjnego rynku nieruchomości, aż po przemiany współczesnych praktyk teatralnych.
Powieść zadaje zasadnicze pytania o tożsamość i identyfikację kulturową w zglobalizowanym świecie: trajektoria życiowa Maxa powiedzie go w stronę teatru, ale również kulturowej alienacji – ćwierć wieku w USA sprawia, że nie ma dla niego już powrotu do skandynawskiej idylli.
Harstad nawiązuje w ten sposób do jednego z wielkich tematów literatury skandynawskiej: uchodźstwa do USA. Podejmowali go znający los emigrancki z własnego doświadczenia pisarze, tacy jak Knut Hamsun, Ole Edvart Rølvaag czy Vilhelm Moberg, którego epicki, sfilmowany potem przez Jana Troella cykl powieściowy o szwedzkich emigrantach należy dziś do klasyki literatury emigracyjnej.
Przy całej różnorodności tematycznej powieści Harstada noszą również wiele cech wspólnych. W jednym z wywiadów pisarz mówił, że powieść jest dla niego walizką, do której pakować można wszystko, na co ma się ochotę, póki nie przyjdzie pora zamknięcia wieka (czasami przenosi na przykład prawie gotowe sztuki do swych powieści).
Najbardziej rzucającą się w oczy cechą jest ich objętość. Wynika ona ze świadomej, formułowanej poniekąd wbrew duchowi czasu strategii pisarskiej: autor chciałby przywrócić doświadczeniu czytelniczemu aspekty, takie jak koncentracja, cierpliwość i powolność. Jest przy tym przekonany, że czas ogromnych, zaludnionych mrowiem postaci, wielowątkowych powieści bezpowrotnie mija i że w ciągu dekady znikną wydawnictwa, które będą miały odwagę publikować książki tych rozmiarów.
W swoich książkach pisarz nieustannie odwołuje się do tekstów kultury współczesnej: do filmów arthouse’owych, muzyki popowej (zespoły The Cardigans czy Radiohead), jazzu lat 60. czy malarstwa Marka Rothko, jednocześnie obficie wykorzystuje wzorce gatunkowe znane z kultury popularnej, z filmów drogi czy powieści przygodowej.
Pojawia się tu także dobrze znana z książek Knausgårda krytyka skandynawskiego państwa dobrobytu. Harstad nie tylko opisuje oparte na sprzedaży ropy naftowej bogactwo społeczeństwa Norwegii, które jeszcze w XIX wieku należało do najuboższych w Europie, ale również efekty uboczne awansu ekonomicznego, takie jak konsumeryzm tuszowany wzniosłą, ale pustą retoryką progresywną.
W swojej praktyce pisarskiej Harstad przyjmuje rolę badacza. Przed rozpoczęciem pracy nad nowym tekstem zagłębia się w literaturę faktu związaną z epoką, o której ma zamiar pisać, jej kulturą, szczegółami codzienności i kontekstem politycznym. Sam wspomina w jednym z wywiadów, że przed napisaniem kilku zdań o kładzeniu asfaltu przeczytał ogromną monografię na ten temat, a do napisania jednego akapitu o katastrofie okrętowej potrzebna mu była lektura obszernej, skierowanej do marynarzy instrukcji „Jak opuścić tonący statek”.
Warto wymienić jeszcze jedno niesłychanie ważne źródło inspiracji dla Harstada, a mianowicie wielką, postmodernistyczną powieść amerykańską: Tęczę grawitacji Thomasa Pynchona, Podziemia Dona deLilloa czy Niewyczerpany żart Davida Fostera Wallace’a. Tę ostatnią norweski prozaik wymienia jako jedną ze swoich lektur formatywnych, lektur, które wpłynęły na jego widzenie sztuki powieściowej. Max, Mischa i ofensywa Tet jest do niej podobna, nie tylko pod względem objętości, ale również encyklopedycznej wielości tematów i wątków.
Jan Balbierz – skandynawista, pisarz, tłumacz

Kino jako archiwum świata. Max, Mischa i ofensywa Tet Johana Harstada
Norweg Johan Harstad stworzył opowieść o rozmachu rzadko spotykanym we współczesnej literaturze. Brzmi jak banał, może nawet oklepany, marketingowy komunał, ale, cóż, nie wyklucza to prawdy. O tym zresztą (również) jest ta książka. Ale przede wszystkim Max, Mischa i ofensywa Tet to przeszło tysiąc stron traktujących o wykorzenieniu, o wojnie, o miłości i o dorastaniu, a także o tym, jak kultura kształtuje naszą pamięć i wyobraźnię.
Kino językiem życia
Max Hansen dorasta w norweskim Stavanger, bynajmniej nie na prowincji, to przemysłowe miasto jest, jak na tamtejsze warunki, sporym ośrodkiem miejskim, ale jednak leżącym gdzieś na marginesie zachodniego świata. Jako trzynastolatek emigruje z rodziną do tej swoistej ziemi obiecanej, do zmitologizowanych Stanów Zjednoczonych. Ameryka nie jest jednak dla niego realnym miejscem, to rzeczywistość rodem z ekranu, album z kliszami, galeria obrazów znanych z filmów, które wcześniej wypełniały jego dzieciństwo. Dlatego też niemal wszystko, co później widzi, co przeżywa i czego doświadcza, filtruje przez pryzmat sztuki, przez dialogi, gesty, kadry, które oswoiły go z rzeczywistością, jeszcze zanim w ogóle jej dotknął. Sam zostanie dramaturgiem.
Wydaje się, że po latach rodzinny dom zna lepiej z podglądu w Google Maps niż z własnych wspomnień. To charakterystyczne może i dla całego pokolenia, mojego i Maxa: miejsce pochodzenia staje się czymś równie umownym jak plan filmowy, fundamentem, na którym buduje się tożsamość. Kino staje się uniwersalnym, ale i hermetycznym językiem, archiwum i atlasem.
Szczególne znaczenie mają dla młodego Maxa filmy opowiadające o wojnie w Wietnamie – Czas apokalipsy Coppoli, Pluton Olivera Stone’a, Łowca jeleni Michaela Cimina, tudzież Full Metal Jacket Stanleya Kubricka. Seanse te stają się dla nastolatków z jego otoczenia istnym rytuałem przejścia, inicjacją w dorosłość, a jednocześnie doświadczeniem wspólnotowym, niemal obrzędowym. Filmy te były swojego czasu dla Ameryki rodzajem narodowej terapii, próbą zrozumienia, co się właściwie wtedy wydarzyło. Max, przybysz z zewnątrz, wchodzi w ten dyskurs z zafascynowaniem, a zarazem dystansem; ale to właśnie przez filmy uczy się myśleć o świecie.
Wojna jako mit, wojna jako pożądanie
Tytułowa ofensywa Tet to nie tylko efektowne odniesienie historyczne. Na poziomie metaforycznym jest to bowiem ujęcie życiowej strategii Maxa, która polega na szybkich uderzeniach i równie dynamicznych odwrotach. Zrozumie to poniekąd dopiero po poznaniu Owena, wyklętego z rodziny stryja, który młodzieńcze ideały przekuł na szereg osobistych katastrof. Dla Maxa wojna to formacyjny mit; dla jego stryja — życiowa klęska.
Harstad pokazuje przy tym, że wojna — ta konkretna — fascynuje Maxa na poziomie niemalże erotycznym, to doświadczenie ekstremalne, a zarazem bezpieczne, bo wyobrażone. Kino pozwala mu zastąpić rzeczywistość slajdami jedynie ją imitującymi. Owa ambiwalencja jest jedną z najciekawszych kwestii poruszonych przez autora: jeśli sztuka ma potęgę leczenia traum, to ma też moc ich fetyszyzowania. Czy autentyczne cierpienie może przybrać formę atrakcyjnego spektaklu?
Max i Mischa — miłość z celuloidu
Na tle tej kulturowej gmatwaniny zawiązuje się relacja Maxa z Mischą. Związek ze starszą artystką biegnie dla niego gdzieś na styku żarliwej pasji i namiętności oraz poczucia absolutnego wyobcowania i osobności. Mischa jest niezależna, radykalna, zaangażowana społecznie; Max to zatopiony we wspomnieniach introwertyk częściej oglądający się za siebie niż patrzący w przód.
Mischa staje się dla niego nie tylko projekcją, ale i ucieleśnieniem wyobrażonych fantazji. W jego oczach to praktycznie sobowtór Shelley Duvall, aktorki, która w historii kina zapisała się frenetyczną i magnetyzującą rolą w Lśnieniu Kubricka, ale tutaj przywołuje się częściej jej pamiętną kreację w Brewsterze McCloudzie Roberta Altmana. Duvall, ze swoją nieoczywistą urodą i aurą hollywoodzkiej outsiderki, symbolizuje to, co Harstad zamyka w postaci Mischy, oczywiście widzianej oczyma Maxa. Stąd też twarz aktorki zdobi bodaj wszystkie wydania powieści.
Ich miłość musi przegrać nierówny pojedynek z ciągłymi wyjazdami obojga, wymagającą pracą i trwaniem w ruchu. Pozostaje jednak w pamięci Maxa jako doświadczenie kluczowe, które zespala się niejako z utrwalonymi przezeń obrazami. Tak jak wcześniej kino, Mischa staje się dla niego filtrem, przez który spogląda na rzeczywistość, przez który interpretuje zastawany świat.
Stryj Owen
Innym ważnym ogniwem opowieści Maxa jest Owen, jego stryj, który za młodu wyjechał do USA z marzeniami o karierze muzycznej, ale nuty zamienił na naboje. Wysłany na wietnamski front wraca stamtąd złamany psychicznie i wyniszczony fizycznie. Jego życie staje się istną ścieżką zdrowia, na której, ciągle uderzany kolejnymi flashbackami, próbuje jakoś uporać się ze stresem pourazowym.
Pośrednio to dzięki Owenowi Max zaczyna uświadamiać sobie, że niczyje życie nie jest zawieszone w próżni, że każdy wciągnięty jest w pędzący nurt dziejów. Dla starszego mężczyzny wspomnienie wojny jest ciężarem niemożliwym do uniesienia; dla Maxa, kolejnym obrazem, kolejnym slajdem porządkującym jego świat, a zarazem, być może, dowodem, że rzeczywistość rani bardziej niż film.
Relacja Maxa i Owena jest dla książki decydująca. To w tych fragmentach widać dobitnie, jak literatura Harstada wyraża przekonanie, że doświadczenie jednostki nierozerwalnie związane jest z przekleństwem wydarzającej się na naszych oczach historii; można jedynie płynąć z jej prądem.
Mapa gwiazd
Harstad nie ukrywa, że pierwotnie tytuł powieści brzmiał Rothko Days. Zależało mu bowiem, aby czytający zanurzył się w nią jak w obraz — w kolor, w fakturę, w materię. Dlatego też książka rozlewa się na ponad tysiąc stron, pełna jest dygresji, pobocznych historii, nawiązań do dzieł malarskich, muzycznych, filmowych. Autor mówił też, że część jego duszy pozostała w niniejszej powieści i nie sposób już jej odzyskać. Deklaracja ta wydaje się sporo tłumaczyć.
Max, Mischa i ofensywa Tet to nie klasyczna powieść fabularna, ale doświadczenie mające na celu pochłonąć czytelnika zmysłowo i intelektualnie. Stąd fantomowa obecność Duvall, stąd obsesja na punkcie filmu Coppoli, którego mityczna, rozszerzona, pełniejsza wersja staje się czymś w rodzaju celuloidowego Świętego Graala, jakby to kultura wyznaczała bieg i rytm życia, a nie odwrotnie.
Pokolenie apokalipsy
Koniec końców, Max, Mischa i ofensywa Tet stawia pytanie o kondycję całego pokolenia. Bo jak mamy żyć, kiedy nasze wspomnienia, doświadczenia, codzienność splecione są nierozerwalnie z dziełami kultury, kiedy tożsamość budujemy z cytatów, obrazów, kadrów? Max żyje w świecie zmontowanym z cudzych scen, lecz nie odejmuje mu to autentyzmu, bo, zdaje się sugerować czytelnikowi Harstad, kluczem jest szukanie w nich własnego sensu, osobistej interpretacji.
Siła monumentalnej powieści norweskiego autora polega na tym, że nie podając łatwych odpowiedzi, a zadając trudne pytania, wciąga nas w swego rodzaju pułapkę: bo skoro wszystko, co napisałem powyżej, jest prawdą, to czy aby sami nie jesteśmy montażem, kompilacją czyichś ujęć?
Bartosz Czartoryski – krytyk filmowy, tłumacz

Norweska „wielka powieść amerykańska”
Jeśli spojrzeć na życiorys norweskiego pisarza Johana Harstada, nie znajdzie się nim wiele, co mogłoby go predysponować do napisania takiej książki jak jego najgłośniejsze dzieło – Max, Mischa i ofensywa Tet (2015). Urodził się w 1979 roku w Stavanger, trzecim co do wielkości mieście Norwegii, potem przeniósł się do Oslo, gdzie mieszka do dzisiaj. Debiutował w 2001 roku zbiorem opowiadań, a cztery lata później wydał swoją pierwszą powieść, Gdzie się podziałeś, Buzzie Aldrinie?, która doczekała się polskiego przekładu.
Harstad napisał jak dotąd cztery zróżnicowane gatunkowo powieści. Znaczące sukcesy odnosi jako dramaturg; dość powiedzieć, że jako niespełna trzydziestolatek otrzymał stanowisko literackie afiliowane przy norweskim Teatrze Narodowym. Harstad działa też w innych dziedzinach sztuki – jest muzykiem i zajmuje się grafiką komputerową. W przypadku takiego utworu jak Max, Mischa i ofensywa Tet życiorys autora ma istotne znaczenie, nasuwając się jako klucz do interpretacji tekstu, w sensie gatunkowym bowiem książkę tę należałoby opisać jako powieść imigrancką, a mówiąc ściśle – amerykańską powieść imigrancką, zważywszy na miejsce akcji. Tego rodzaju literatura tworzona jest niejako z definicji przez osoby z określonym bagażem doświadczeń, tzn. imigrantów bądź ich potomków. Utwór Harstada pokazuje, że powieść imigrancka nie potrzebuje uwiarygodnienia w biografii autora czy autorki, żeby przemówić do wyobraźni czytelników i emocjonalnie ich poruszyć. Można powiedzieć, że Max, Mischa i ofensywa Tet to dowód siły konwencji literackich. Harstad dogłębnie rozumie ich mechanizmy i opierając się na nich – wykorzystując nieprzeciętny pisarski warsztat – po mistrzowsku kreuje swoiste światy przedstawione.
Harstad przypisał głównemu bohaterowi i narratorowi powieści pewne cechy własne, takie jak przynależność pokoleniowa, miejsce pochodzenia i zawodowe związki z teatrem, ale na tym oczywiste podobieństwa się kończą. Max Hansen, bo tak bohater się nazywa, wychowuje się w mieszczańskiej norweskiej rodzinie – jego matka i ojciec, w młodości polityczni radykałowie, puścili w niepamięć dawne idee, zamiast dążenia do zmiany świata wybierając materialną stabilizację. Ten sam priorytet przyświeca im, gdy podejmują decyzję o emigracji do Stanów Zjednoczonych; ojciec Maxa, pilot samolotów pasażerskich, będzie mógł tam znacznie więcej zarobić. Hansenowie osiedlają się w Garden City niedaleko Nowego Jorku. Max dotkliwie przeżywa wyobcowanie i dopiero przyjaźń ze szkolnym kolegą o imieniu Mordecai pomoże mu dostosować się do nowych warunków. Ta przyjaźń przetrwa długie lata, bowiem Maxa i Mordecaia połączy miłość do teatru i wynikające z niej wspólne projekty artystyczne – pierwszy zostanie reżyserem, a drugi aktorem. Za pośrednictwem Mordecaia szesnastoletni Max poznaje starszą o siedem lat Mischę Grey, kanadyjską malarkę o polskich korzeniach, kobietę o zjawiskowej urodzie Shelley Duvall w jej debiutanckiej roli w filmie Roberta Altmana Brewster McCloud (1970) – jej zdjęcie widnieje na okładce polskiego wydania. Mischa okaże się miłością życia Maxa. Równolegle do głównego wątku fabuły rozwija się wątek drugi, zogniskowany na postaci stryja bohatera, Owena Larsena, który wyemigrował do Ameryki o wiele wcześniej niż Hansenowie. Wziął on udział w wojnie w Wietnamie, służba wojskowa miała mu bowiem ułatwić uzyskanie obywatelstwa.
Dzieląc fabułę, Harstad zderza ze sobą dwie istotnie się różniące narracje imigranckie, przy tym pokazuje, jak na przestrzeni kilku dekad drugiej połowy XX wieku zmieniało się europejskie spojrzenie na Amerykę. Owen emigruje z Norwegii w 1966 roku; jako pianista bez formalnego wykształcenia, zakochany w jazzie, chce spełnić w Ameryce marzenie o karierze muzycznej. Wierzy, że taka szansa będzie mu dana, wierzy w mit Ameryki jako kraju ludzi sukcesu. Jak to się często zdarza w historiach imigrantów, rzeczywistość okazuje się dlań brutalna. Nowy Jork, do którego przyjeżdża, pod pewnymi względami niewiele się zmienił, odkąd na przełomie XIX i XX wieku zaczął się masowy napływ imigrantów europejskich. Społeczności narodowe tworzą w mieście swoje enklawy, pielęgnują stare zwyczaje, trzymają się ojczystego języka. Owen nie po to wyjechał z Norwegii, żeby zamieszkać w miejscu, które jest jej imitacją – ale tutaj ma pracę. Wyjście poza tę wspólnotę niesie ze sobą egzystencjalne ryzyko i Owen takowe podejmuje, motywowany głównie przez desperację, której miarą jest jego decyzja o zaciągnięciu się do armii amerykańskiej. Co jednak znamienne, Owen nigdy nie przeżywa takich dylematów tożsamościowych, jakich Max doświadcza blisko trzydzieści lat później. On wie, że chce zostać Amerykaninem. Oczywiście Max, jego siostra i rodzice głęboko przeżywają wyjazd na stałe za ocean, wszakże ta zmiana nie zagraża standardom ich życia. Nie muszą oni kłaść na szali swojej godności. Ojcem Maxa – bo emigracja to jego decyzja – kieruje czysty pragmatyzm. Ameryka to dlań miejsce przewidywalne, a nie kuszące wyobrażenie. W pewnym sensie tożsamościowe dylematy Maxa biorą się stąd, iż ma on czas – czyli może sobie pozwolić – żeby swój stan kontemplować.
Jako że zasadnicza część fabuły Maxa, Mischy i ofensywy Tet została osadzona w Nowym Jorku i okolicach, powieść Harstada to swoista podróż w czasie po tej metropolii. Podróż zaczyna się dwie dekady po drugiej wojnie światowej w mieście wieloetnicznym, ale strzegącym linii podziałów między społecznościami rasowymi i narodowymi. Te granice utrwaliły się przez dekady, ale w końcu zaczną się zacierać wraz z migracją bogatszych mieszkańców na przedmieścia. Potem dostajemy obrazy Nowego Jorku z lat 70. i 80., miasta staczającego się w otchłań przemocy i społecznego chaosu – pamiętnie pokazał to serial Kroniki Times Square (2017–2019). Ataki z 11 września – bo i to wydarzenie powieść Harstada przywołuje – odsłaniają heroiczne oblicze miasta. Wielu ludzi psychicznie zapada się w sobie, ale też wielu wykrzesuje z siebie siłę, by nieść pomoc innym. I wreszcie współczesny Nowy Jork z jego elitami i wyrzutkami, miasto, którym rządzi pieniądz. Obrazu Ameryki dopełniają w powieści Harstada epizody rozgrywające się w innych, równie symbolicznych, miejscach, takich jak Los Angeles z jego „fabryką snów”, a raczej złudzeń i miraży. Gdy po latach ograniczonych kontaktów Max spotyka się z ojcem, który kiedyś zostawił rodzinę i związał się z nową kobietą w Kalifornii, dowiaduje się, że ma on za sobą drugi rozwód i mieszka w przyczepie na parkingu niedaleko lotniska LAX, dzięki temu ma blisko do pracy.
Ważnym amerykańskim kontekstem powieści Harstada jest wojna w Wietnamie – jako narodowa trauma oraz jako wytwór kultury popularnej. Film Czas apokalipsy Francisa Forda Coppoli (1979) jawi się Maxowi jako doświadczenie pokoleniowe i przywoływany jest w powieści tak często, że urasta do rangi metafory jako punkt odniesienia dla różnych egzystencjalnych sytuacji. W książce pojawiają się także odniesienia do innych klasycznych filmów o wojnie w Wietnamie: Łowcy jeleni Michaela Cimina (1978), Plutonu Olivera Stone’a (1986), Full Metal Jacket Stanleya Kubricka (1987) i Urodzonego 4 lipca również w reżyserii Stone’a (1989). Jeśli wierzyć Harstadowi, gdy norwescy chłopcy dorastający w latach 80. bawili się w wojnę, nie udawali bohaterów rodzimego ruchu oporu walczących z niemieckimi okupantami, tylko Amerykanów i Wietnamczyków. Dla bohaterów Maxa, Mischy i ofensywy Tet teksty z Czasu apokalipsy stają się kodem, przy użyciu którego komentują wypadki ze swojego życia. Pisarz pokazuje, że międzynarodowy odbiór wojny w Wietnamie ukształtowały obrazy o potężnej sile wymowy, nie tylko słynne amerykańskie filmy, ale też na przykład ikoniczne fotografie, jak zdjęcie oficera armii Południowego Wietnamu, wykonującego egzekucję na zwolenniku strony przeciwnej, albo biegnącej wietnamskiej dziewczynki poparzonej napalmem. Wydarzeniem z okresu wojny w Wietnamie najczęściej wspominanym w powieści Harstada jest bitwa o Hue w 1968 roku, najkrwawsza batalia tej wojny, która zabrała życie około 10 tysięcy ofiar. Na początku tego roku, jako wstęp do ofensywy Tet, Wietkong zajął Hue, trzecie co do wielkości miasto Południowego Wietnamu. Armie amerykańska i południowowietnamska potrzebowały blisko miesiąca, by je odbić. Jak pisze Mark Bowen w książce relacjonującej przebieg bitwy, „Kiedy dobiegła końca, debata o Wietnamie w Stanach Zjednoczonych nie dotyczyła już tego, jak wygrać, lecz jak się wycofać”. Dla bohaterów książki Harstada Hue staje się synonimem osobistych klęsk. Harstad wplata do fabuły historię weterana wojny w Wietnamie, a takie narracje nadal mocno rezonują w kulturze amerykańskiej. Owen jedzie do Wietnamu w 1970 roku z przekonaniem, że wojna wkrótce się skończy. Doniesienia medialne dają taką nadzieję. Ale Owen zostanie w Azji przez ponad rok, służąc w oddziale artyleryjskim. Przez cały ten czas funkcjonuje na granicy psychicznego rozpadu. Nieprzenikniony gąszcz roślinności otaczającej obóz przytłacza go i wywołuje w nim strach. Powtarzające się kanonady, którym towarzyszy świadomość, że pociski mogą spadać na pozycje żołnierzy amerykańskich, nie pozwalają uspokoić myśli. Nocą w obozie grasują szczury podrzucane w ogromnych ilościach przez ludzi z Wietkongu. Pod względem plastyczności opisu i jego siły wymowy wietnamskie fragmenty powieści Harstada nie ustępują kanonicznym amerykańskim książkom o Wietnamie, bazującym w ogromnej większości na osobistych doświadczeniach autorów, by wspomnieć dzieła Tima O’Briena, Philipa Caputa, Michaela Herra czy Larry’ego Heinemanna. Epizody wojenne chyba najlepiej pozwalają docenić kunszt Harstada, jeśli chodzi o użycie konwencji literackich.
Harstad wplata do fabuły historię weterana wojny w Wietnamie, a takie narracje nadal mocno rezonują w kulturze amerykańskiej. Owen jedzie do Wietnamu w 1970 roku z przekonaniem, że wojna wkrótce się skończy. Doniesienia medialne dają taką nadzieję. Ale Owen zostanie w Azji przez ponad rok, służąc w oddziale artyleryjskim. Przez cały ten czas funkcjonuje na granicy psychicznego rozpadu. Nieprzenikniony gąszcz roślinności otaczającej obóz przytłacza go i wywołuje w nim strach. Powtarzające się kanonady, którym towarzyszy świadomość, że pociski mogą spadać na pozycje żołnierzy amerykańskich, nie pozwalają uspokoić myśli. Nocą w obozie grasują szczury podrzucane w ogromnych ilościach przez ludzi z Wietkongu. Pod względem plastyczności opisu i jego siły wymowy wietnamskie fragmenty powieści Harstada nie ustępują kanonicznym amerykańskim książkom o Wietnamie, bazującym w ogromnej większości na osobistych doświadczeniach autorów, by wspomnieć dzieła Tima O’Briena, Philipa Caputa, Michaela Herra czy Larry’ego Heinemanna. Epizody wojenne chyba najlepiej pozwalają docenić kunszt Harstada, jeśli chodzi o użycie konwencji literackich.
Ponad tysiącstronicowa powieść Harstada to dzieło o wielkich ambicjach, dotykające szerokiego spektrum tematów. Dygresje rozciągają się tu na wiele stron i czasami nawet brzmią jak minieseje, zwłaszcza gdy dotyczą kwestii związanych z teatrem i malarstwem. Jednak ani przez chwilę nie mamy poczucia, że do narracji wkradł się chaos. Opowieść o imigrantach tworzy ramę dla wszystkich innych ważnych wątków, określając gatunkowy status książki i stanowiąc o jej amerykańskości.
Bibliografia
Mark Bowden, Hue 1968. Wietnam we krwi, przełożył Mateusz Fafiński, Wydawnictwo Poznańskie, 2019.
Marek Paryż – amerykanista
